czwartek, 22 listopada 2012

Rozdział 3


No w końcu miałam czas żeby przepisać rozdział i tu wstawić. Wczoraj na koncercie było bardzo fajnie jednak ludzie byli tacy jacyś sztywni. Chyba tylko ja z moimi koleżankami klaskałyśmy i śpiewałyśmy. No wiem, że to był koncert w kinie, ale podobno na Nirvanie ludzie teńczyli pogo, a wczoraj wszyscy grzecznie siedzieli. Nawet się nie ruszali po prostu siedzieli i patrzyli... I tak było fajnie. Dobra nie przedłużając. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Proszę, żebyście napisali swoją opinię o tym rozdziale w komentarzach. Miłego czytania.                            /Alex
Emily
   Wstałam wcześnie rano, aby przygotować się do pracy. Dziś mój wielki dzień, jestem taka podekscytowana, mam nadzieję że nie zwale czegoś pierwszego dnia. Czym ja się martwię przecież i tak przez cały dzień będzie towarzyszyć mi Amy.  Swoją drogą wygląda na bardzo miłą, fajnie by było się z nią zaprzyjaźnić. Zaproszę ją dziś na drinka.

       Ubrałam się i starannie umalowałam, po czym przejrzałam się w lustrze.
-No wyglądasz całkiem przyzwoicie panno Downstorn.- powiedziałam do siebie.

   Miałam na sobie ciemne shorty, biały top i jeansową koszulę. Na nogi włożyłam czarne trampki. Na nadgarstek założyłam dużo bransoletek. Włosy związałam w koka i zawiązałam na głowie czerwoną bandankę. Podkreśliłam policzki różem, usta pomalowałam krwisto czerwoną szminką, a na powiekach wykonałam starannie kreski. Efekt moim zdaniem był bardzo dobry.  Zadowolona z siebie wyszłam z pokoju i udałam się śniadanie. Gdy zjadłam była 9 więc miałam jeszcze sporo czasu. Niedaleko hotelu znajduje mały park, postanowiłam wybrać się tam na spacer. Wyszłam przed hotel i ruszyłam do parku. Dzień był słoneczny, było bardzo ciepło, ale wiał lekki wietrzyk, który sprawiała, że nie był to uciążliwy upał. Wszystko na ulicy było takie kolorowe, takie pełne życia.  Tu podobało mi się jeszcze bardziej niż w Seattle. Gdyby tylko była tu ze mną Julie i tata… Tak bardzo ich kocham, chciałabym mieć ich przy sobie. Doszłam do parku. Usiadłam sobie na ławce i patrzyłam na matki spacerujące z dziećmi. Kiedyś ja też będę tu przychodzić z moim maleństwem. Nagle zobaczyłam wysokiego blondyna, czy to Michael? Zobaczyłam jego twarz, teraz już byłam pewna że to on.

-Michael!- krzyknęłam. Wstałam z ławki i pobiegłam do niego, mocno go przytuliłam. Tak długo czekałam na ten moment, nawet nie wiem czemu. Przecież to tylko mój kolega. Nigdy nie byliśmy przyjaciółmi, nigdy nic nas nie łączyło. Staliśmy przytuleni tak ze trzy minuty. W  końcu chłopak uwolnił mnie z objęć.

-Co tu robisz? Przyjechałaś mnie szukać? Zostajesz tu na stałe? Co u twojego taty? Co u Julie?- chłopak był wyraźnie podekscytowany naszym spotkaniem. Szczerze mówiąc ja też byłam strasznie szczęśliwa.

- Przeprowadziłam się tu. Mój tata dobrze, był trochę zdruzgotany moim wyjazdem, ale chyba nie jest najgorzej. Julie mu pomaga, też za mną tęskni. Gdy już tu wszystko sobie uporządkuję to ściągnę ich tu za wszelką cenę. Teraz opowiadaj co u ciebie?  Jak sobie radzisz? Zmieniłeś się nie widzieliśmy się już prawie rok.- odpowiedziałam mu. Chciałam wiedzieć jak on sobie radzi. Co robił przez minione miesiące. Potrzebuję go teraz , nawet nie wiem dlaczego jest mi taki bliski.

- Jakoś żyję. Może nie zawsze mam co jeść, ale jakoś sobie radzę. Mam własne mieszkanie, gram w zespole. Przez jakiś czas mieszkała ze mną moja dziewczyna, ale to już zamknięty rozdział.- spuścił głowe. Nie pytałam o ten związek, widziałam ze nie jest to dla niego przyjemny temat. Gadaliśmy o naszej przeszłości, choć w sumie nie mieliśmy zbyt dużo wspólnych wspomnień. Michael był mi najbliższy po śmierci mamy, 2 lata temu. Jednak wtedy rozmawialiśmy tylko o moich problemach, wiedziałam więc o nim bardzo niewiele.

- Bardzo się cieszę, że cię spotkałem. Myślałem nawet o tobie ostatnio. Bo chciałem ci coś powiedzieć…- o kurczę już 10.30 ?! Tak miło mi się z nim gada, ale nie mogę się spóźnić do pracy.

- Ja też się cieszę, że cię spotkałam. Przykro mi ale musze już iść. Zaczynam dziś nową pracę. Tu jest adres mojego hotelu i numer telefonu.-wyjęłam kartkę z plecaka który wzięłam ze sobą do parku i szybko napisałam na niej adres i numer- Zadzwoń umówimy się. Naprawdę muszę spadać. Pogadamy innym razem. – Cmoknęłam go w policzek i poszłam.

Duff
-Chciałem ci tylko powiedzieć, że się chyba zakochałem…. W tobie.- powiedziałem cicho ale dziewczyny już nie było. Złożyłem starannie kartkę, na której napisała mi namiary na siebie, nie mogła mi się zgubić ani zniszczyć. Muszę w końcu wyznać jej co do niej czuję. Mam tylko nadzieję, że to nie ona jest nową miłością Axl’a. Wtedy bym się załamał. Nie chce walczyć z kumplem o dziewczynę, ale bardzo chciałbym być z Emily. Zasypiać i budzić się obok niej. Widzieć jej piękny uśmiech każdego dnia. Dla niej mógłbym nawet rzucić zespół. Gdyby tylko ona mnie chciała… Dobra McKagan nie użalaj się nad sobą, zobaczysz jeszcze wszystko się ułoży.

Emily
Doszłam do sklepu, Amy już na mnie czekała. Była uśmiechnięta, jednak zauważyłam w jej oczach strach i niepokój. Coś było nie tak, ale zbyt krótko się znałyśmy, żebym mogła wypytywać o jej prywatne sprawy. Może jak się lepiej poznamy… 

-No to co? Pokaże ci co i jak i otworzymy ok? Dziś nie powinno być dużego ruchu. – powiedziała Amy obdarowując mnie szczerym uśmiechem. Pokazała mi gdzie co jest i jak działa kasa. Bardzo uważałam na to co mówi, zależy mi na tej pracy. Potem zrobiłyśmy sobie kawę i usiadłyśmy za kasą. Amy poprosiła żebym opowiedziała jej coś o sobie. Co mnie sprowadza do LA itd. No więc, powiedziałam jej o śmierci matki o tym że widziałam jak ciężko było mojemu ojcu. O problemach w szkole, po prostu o wszystkim. Sama nie wiem czemu się zwierzam osobie której prawie nie znam. Chyba jestem zbyt ufna. Najpierw Axl teraz Amy. 
Siedziałyśmy i rozmawiałyśmy o różnych sprawach, śmiałyśmy się. Sklep odwiedziło kilkoro ludzi jednak nic nie kupili. Nagle zobaczyłam w oczach Amy niesamowite przerażenie.

-O nie! On tu nie może wejść. – powiedziała przerażona dziewczyna. Po policzkach spływały jej łzy, cała drżała. Przed sklepem ujrzałam wysokiego mężczyznę w czarnym płaszczu o kruczo czarnych włosach.
-Kto to? Zrobił ci coś złego? Może powinnam zadzwonić po policje?- zapytałam zaniepokojona.
-Nie. Nie dzwoń proszę…. To …- dziewczyna z trudem mówiła. Cały czas łkała- To jest James… M-mój… Chłopak… Były chłopak… On nie może tu być… On-n m-mnie b-bił… - na szczęście chłopak odszedł. Nie mam pojęcia po co tu przyszedł. Może do Amy, w takim razie czemu nie wszedł? Coś go spłoszyło? Ważne że sobie poszedł już go tu nie ma.  Przytuliłam mocno dziewczynę. Czułam jej strach, była taka bezbronna, bezsilna. To zapewne toksyczna miłość, on traktował ją jak śmiecia, ale ona i tak go kochała. Na pewno jest jej bardzo ciężko, bardzo chciałabym jej pomóc. Dobrze, że tu z nią jestem, kto wie co stałoby się jakby ona była tu sama.
-Już dobrze- szepnęłam-… Już go tu nie ma, jestem tu z tobą, nic ci się nie stanie obiecuję. Nie bój się, on już cię więcej nie dotknie. – starałam się jak mogłam, żeby dziewczyna poczuła się choć trochę bezpieczniej. Ja miałam to szczęście, że tak naprawdę to nikt nigdy mnie nie skrzywdził. Zawsze miałam kochającą rodzinę i przyjaciółkę. Nawet po śmierci mamy, tata nie popadł w alkoholizm jak to się często dzieje w takich przypadkach. Był przy mnie, wspierał mnie, dawał mi ciepło i miłość. Dopiero teraz zdałam  sobie sprawę jak wiele dla mnie znaczy mój tata. Ciekawe czy Amy ma kogoś komu może bezgranicznie ufać, kogoś kto jest dla niej oparciem? Mam nadzieję, że tak, widać jak bardzo potrzebuje takie osoby.
Siedziałyśmy w ciszy, słowa były zbędne. Amy już się uspokoiła i „wracała do siebie”. Poszła na zaplecze bo właśnie weszli jacyś ludzie i oglądali gitary, a ona nie chciała by ktoś ją zobaczył całą zapłakaną. Obsłużyłam klientów, sprzedałam pierwszą w życiu gitarę, był to dość drogi czarny Les Paul. Byłam z siebie dumna. Gdy ludzie wyszli z zaplecza wróciła Amy.

-No już 16. Świetnie się spisałaś! Jestem z ciebie dumna. Już chyba będziemy zamykać. Masz tu są klucze jutro zostawiam cię samą. Otwórz o 11 , ja przyjdę przed zamknięciem około 15.30. – uśmiechnęła się ale widziałam że ten uśmiech był wymuszony. Zamknęłyśmy sklep i każda poszła w swoją stronę. Tuż za rogiem spotkałam Axl’a, który jak się okazało, właśnie szedł, aby odebrać mnie z pracy.  Powitał mnie pocałunkiem. Opowiedziałam mu co zdarzyło się w pracy.

- Uważam że to zły pomysł, żebyś się w to mieszała. Kocham cię i nie chce żeby coś ci się stało. A ten cały James może być niebezpieczny. A co jakby próbował ci coś zrobić.- powiedział chłodno chłopak. Wydaje się być taki wrażliwy, a nie obchodzi go krzywda tej dziewczyny? Zaraz, zaraz czy on powiedział że mnie kocha? Nie za wcześnie na takie wyznania?- Jeśli ją bije to widocznie sobie zasłużyła. No może nie powinienem tak mówić , nie wiem jaka jest lub była sytuacja między nimi . Jak chcesz to spróbuj jej pomóc, ale błagam uważaj na siebie dobra?

-Dobra, dobra. A ty co dziś robiłeś?

-Mieliśmy próbę no i w sumie tyle. Przez resztę dnia myślałem o tobie. A zastanawiałaś się już nad jakimś mieszkaniem? Chyba nie będziesz cały czas mieszkać w hotelu. Widziałem ogłoszenie o mieszkaniu do wynajęcia niedaleko twojej pracy. Dwa pokoje z kuchnią i łazienką. 200 $ miesięcznie. Miałabyś blisko do pracy, cena chyba niezła co?- bardzo się ucieszyłam że Axl mi o tym powiedział. Nie miałam zbytnio czasu, albo chęci by szukać mieszkania.

-Jesteś kochany! Jasne że super jest ta oferta i cena niska. Spisałeś numer telefonu- podał mi kartkę z numerem- Jak tylko dojdę do hotelu to zadzwonię tam i umówię się na spotkanie. Wiesz miałam dziś zaprosić Amy na drinka, ale przez te wszystkie wydarzenia uznałam, że to nie najlepszy pomysł.  Może wyskoczymy gdzieś? Co prawda jutro pracuję więc nie mogę zbyt dużo pić, ale jeden lub dwa drinki mi nie zaszkodzą.

-Jasne, właśnie miałem to zaproponować.

Poszliśmy do baru i zamówiliśmy dwie szklanki Jack’a Daniels’a. Opowiadaliśmy sobie różne śmieszne historie z dzieciństwa. Prawie posikałam się ze śmiechu, wiem, że dzieciństwo Axl’a było nie za ciekawe, ale chłopak opowiadał mi głównie o swoich przygodach w liceum. Świetnie się z nim bawiłąm, czułam, że staje się mi coraz bliższy. Chyba zaczynam coś do niego czuć, coś więcej niż zwykłą sympatię. Jest kimś kogo potrzebowałam, mam w nim oparcie, potrafi mnie rozbawić do łez. Czy byłabym już w stanie powiedzieć że go kocham? Raczej nie, to jeszcze za wcześnie, ale nie zaprzeczalne jest to że żywię do niego jakieś uczucie. Z czasem dowiem się czy to prawdziwa miłość.  Czuję między nami więź podobną do tej która łączyła mnie z Michael’em, jednak ta jest znacznie mocniejsza. Chciałam z nim być, patrzeć na niego, słuchać go. Czułam, że on chciał tego samego.

-Axl, a może zostałbyś dziś u mnie co?- może to za wcześnie na takie pomieszkiwanie razem, ale już raz u mnie nocował.

-No jasne. A będziemy robić coś ciekawego? – zaakcentował ostatni wyraz. Uroczo się uśmiechnął i poruszył brwiami.

-Może… Zobaczymy.- próbowałam zrobić tajemniczą minę ale nie wiem czy mi wyszło.

Posiedzieliśmy jeszcze chwilę w barze, potem ruszyliśmy prosto do hotelu. Szłam wtulona w mojego chłopaka, co chwile zatrzymywaliśmy się i całowaliśmy. Po kilkunastu minutach byliśmy już w hotelu. Weszliśmy do pokoju, Axl objął mnie i zaczął całować. Zaczęliśmy się rozbierać. Padliśmy na łóżko. To jak mnie całował było cudowne, cała drżałam. Potem było już tylko lepiej. Po wszystkim zasnęliśmy przytuleni do siebie.

*następny dzień*

Budzik zadzwonił o 8 rano, otworzyłam oczy i ujrzałam Axl’a obok siebie. Uśmiechnęłam się, teraz byłam już prawie pewna, że się zakochałam. Wczoraj było cudownie, jednak mam lekkie wyrzuty sumienie, w końcu znamy się tylko kilka dni, a ja poszłam z nim do łóżka. No, ale cóż, raz się żyje, nie? Pocałowałam Axl’a w usta aby go obudzić. Chłopak odwzajemnił pocałunek i na jego twarzy zagościł uroczy uśmiech. Przez okno wpadały do pokoju promienie porannego słońca, pięknie oświetlając mojego ukochanego. Chłopak ponownie mnie pocałował, a następnie mocno przytulił. Leżeliśmy tak chwilę, chłopak puścił mnie i odwrócił się, żeby sprawdzić która godzina.

-Dopiero ósma, zawsze tak wcześnie wstajesz? Ja zazwyczaj wstaję około 12, ale jeśli każdy mój wieczór i poranek miałby tak wyglądać to mógłbym wstawać choćby i o 6. – to co powiedział zrobiło na mnie nie małe wrażenie, to było takie urocze. On jest taki kochany, leżąc koło niego czułam się bezpiecznie, wiedziałam, że nikt mnie nie skrzywdzi. Chciałabym zostać z nim w  łóżku cały dzień, ale niestety musiałam iść do pracy.

- No widzisz tylko ty masz tak dobrze i możesz sobie spać do 12, ja muszę wstawać o ósmej bo przed 11 muszę być w pracy. Dobrze musimy już wstawać, jak tylko się ogarnę to pójdziemy coś zjeść i może potem jakiś spacerek co?- powiedziałam wstając z łóżka, Axl próbował mnie zatrzymać, ale nie dałam się. 
Wstałam i poszłam w kierunku łazienki, zdjęłam bluzkę którą miałam na sobie, należała ona do Axl’a więc rzuciłam nią w niego, i weszłam do łazienki. Odkręciłam wodę, tak prysznic to zdecydowanie to czego teraz potrzebuję, weszłam pod letnią wodę. Natychmiast się rozbudziłam, stałam tak chwilę. Usłyszałam, że ktoś otwiera drzwi, to był Axl. Rozebrał się i wszedł do mnie pod prysznic. Zaczął mnie całować. Gdy się umyliśmy, sięgnęliśmy po ręczniki, Axl owinął się ręcznikiem i wyszedł z łazienki, ja zaczęłam suszyć włosy. Ubrałam się i pomalowałam. Wyszłam z łazienki i spojrzałam na zegar była już 9. Więc wzięłam plecak i wyszliśmy z pokoju, a następnie z hotelu. Zaraz obok hotelu była mała restauracja, weszliśmy tam i zajęliśmy stolik, ja zamówiłam sałatkę a Axl jajecznicę. Sałatka była pyszna, gdy zjedliśmy zapłaciłam, złapałam Axl’a za rękę. Wyszliśmy z lokalu, ja trzymając za rękę Axl’a prowadziłam go w kierunku parku, tego samego do którego wybrałam się wczoraj.  Usiedliśmy na ławce, przy placu zabaw. Wokół biegały dzieci radośnie krzycząc i uśmiechając się. Siedzieliśmy i patrzyliśmy na te dzieci.

-Wiesz co? Kiedyś będziemy tu przychodzić z naszym dzieckiem.- powiedział Axl. Miał całkiem poważną minę, nie żartował. Trochę mnie to przeraziło. Znamy się od kilku dni, a on już myśli o dziecku ze mną? Nie to, że nie chciałabym dziecka, bo chciałabym i to nawet bardzo. Dość wcześnie zaczęłam myśleć o dzieciach, bo gdy miałam 16 lat to już miałam coś w rodzaju instynktu macierzyńskiego. Mogłabym mieć dziecko nawet teraz, ale z facetem którego szczerze kocham i znam dłużej niż niecały tydzień. Widać, że on myśli poważnie o naszym „związku”. Ja chyba nie… Miło mieć chłopaka, ale Axl raczej nie jest miłością mojego życia. Może powinnam mu od razu powiedzieć, że owszem zakochałam się w nim ale nie wiem czy to jest taka prawdziwa, wieczna miłość. Nie chcę go ranić, lubię go.  Na razie chcę być z nim, ale to raczej nie będzie trwało długo.  Boże co za idiotka ze mnie, sama nie wiem czego chcę. Na razie nie będę o tym myśleć, teraz jesteśmy razem i to jest ważne, zobaczymy co się stanie za tydzień lub za dwa.
Siedzieliśmy w ciszy dalej patrząc na dzieci. Spojrzałam na zegarek była już 10.30.

-Axl muszę już iść do pracy. To ja dziś otwieram sklep. Idziesz ze mną czy spotkamy się południu?- powiedziała.

-Pójdę z tobą- odpowiedział po czym wstał, wyszliśmy z parku i poszliśmy w kierunku sklepu. Gdy dotarliśmy, wyciągnęłam klucze z plecaka i otworzyłam sklep.

Axl
Siedzieliśmy z Emily w sklepie, było trochę nudno. Dobrze, że ja nie muszę pracować. Ale ona jest piękna, jej oczy, jej uśmiech. Czuję, że ją kocham, tylko czy ona kocha mnie? Wydaję mi się, że dla niej jestem tylko kolejnym chłopakiem, ja biorę to na poważnie. Czuję że chciałbym zostać z nią do końca życia. Wiem, że to głupie, znamy się bardzo krótko a ja myślę o naszej wspólnej przyszłości. Nie wiadomo nawet czy za tydzień będziemy razem. Bardzo mi na tym zależy.

Przez cały dzień praktycznie nic się w sklepie nie działo. Przyszło parę   osób ale nic nie kupiły.  Około 15 przyszła Amy, trochę zdziwiła się gdy mnie zobaczyła. Powiedziała, że Emily może iść wcześniej do domu. Postanowiliśmy to wykorzystać i poszliśmy obejrzeć mieszkanie.

Było bardzo jasne, miało wielkie okiennice. W salonie stał stół na 8 osób, kanapa stolik do kawy, komoda i szafa, telewizor. W sypialni było wielkie łóżko i szafa oraz stolik nocny. W kuchni był stół dla 4 osób , ogólnie kuchnia nie była zbyt duża. Łazienka była pięknie urządzona, kremowe ściany i ciemne kafelki, duża wanna szafka na ręczniki, kosmetyki itd. Mieszkanie bardzo mi się podobało, Emily też. Natychmiast podpisała umowę, kolejnego dnia mogła się już wprowadzić. W sumie ta przeprowadzka nie była jakąś bardzo dużą. Jedyne co Em miała to ubrania, kosmetyki i gitara. Mimo to obiecałem, że pomogę się jej spakować i jutro po pracy zrobimy też zakupy do nowego domu. Emily chce kupić jakąś pościel, zasłony i jakieś tam rzeczy  do domu.  Nie jestem miłośnikiem takich „babskich” zakupów, ale czego nie robi się z miłości.
-Kochanie, a może poszlibyśmy dziś na zakupy kupiłabym sobie trochę ubrań czy coś? Zjedlibyśmy potem kolacje w restauracji. – czy ona powiedziała do mnie kochanie?! Szczerze mówiąc czekałam na nią bo wcześniej była jakaś taka oziębła. Najważniejsze, że to powiedziała. Zakupy… Łażenie po sklepach z dziewczyną, to nie jest moja ulubiona rozrywka, no ale jakoś chyba wytrzymam. Dla Emily wszystko. 

-Dobrze kotku, jasne, że pójdziemy. Wybierzemy dla ciebie coś pięknego. – uśmiechnąłem się. Poprowadziłem ją do centrum handlowego. Chodziliśmy po sklepach parę godzin. Emily kupiła mnóstwo rzeczy. Potem poszliśmy na kolację. Jedzenie było pyszne, to był bardzo miły wieczór. Prawie cały czas się śmieliśmy , ta dziewczyna jest wspaniała. Uwielbiam ją. Chyba powinienem zapoznać ją z zespołem, jednak się boję tego. Oni mogą wszystko zniszczyć. Wiecznie pijani, naćpani… Odkąd poznałem Emily nic nie brałem, pić to tylko piłem z Emily. Oprócz mnie to chyba tylko Duff chodził czysty i w miarę trzeźwy. 

Po zakupach oboje byliśmy padnięci. Rozstaliśmy się pod hotelem. Emily poszła do pokoju, a ja ruszyłem do domu. Ten dzień w którym poznałem Emily był najlepszym w swoim życiu.


7 komentarzy:

  1. Długi ten rozdział, ale to fajnie :)

    Hmm, Axl nadal jest słodki i uroczy. Chociaż zaczęła wychodzić powoli z niego szuja. Przy tym, jak Em zwierzyła się na temat Amy, a on powiedział, że pewnie sobie na to zasłużyła i tak dalej. Zastanawiam się, czy Axl też tak własnie będzie pokazywał, gdzie jest miejsce jego dziewczyny, kiedy sobie na to zasłuży. No w sumie, to by było szkoda, bo on jest tu taki kochany, aż chce mi się do niego pobiec i się do niego przytulić, haha. No i się zakochał. Hmm, w sumie to dość szybko, i naprawdę traktuje to na poważnie, bo mysli o dzieciach z Em. No dobra, to jednak ta dziewczyna coś w sobie musi mieć. Skoro zodałała tak zawrócić Axlowi w głowie, no i jeszcze nie pije, nie ćpa. No.. i nic takiego szczególnego nie zrobiła, haha.

    No i Em jest trochę rozdarta, bo niby dobrze czuje się, czy Axlu, ale zdaje sobie sprawę, że to nie jest ta milość dokońca życia, ta jedyna. No cóż, nie wiem, bo może dla niej minęło trochę za mało czasu? Bo mam wrażenie, że jest teraz z Axlem, bo jest, ale ogólnie to skerliła go jako kandytara na resztę zycia. No cóż, i w sumie, to mi będzie szkoda Axla, jak on sie dowie, że Em nie traktuje tego wszystkiego za powaznie. No i do tego jeszcze Duff... to dopiero będzie jazda, jak sie okaze, ze kochają tą samą dziewczynę. No teroatycznie wtedy McKagan powinien odsunąć się w cien, ale w sumie, to Axl tez moze miec takie mysli, bo Duff przecież był pierwszy. Sprawa nie bedzie za łatwa.

    U mnie uczucia macierzyskie obudziły sie, jak miałam 15 lat.. i nadal mi trwaja i trwaja.. niestety pewnie jeszcze długo zostana niespełnione :(
    A jak jest jakis koncert, to ja zawsze tez ze znajomymi bawimy sie najlepiej, a ludzie sie potem na nas dziwnie patrzą. Ale cóż, jak koncert to trzeba trochę poskakać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no nie będzie łatwo, nie będzie... no właśnie koncert to koncert ! Na Bon Jovi'm się wyszaleję :)

      Usuń
  2. Jak słodziuuuutko :33
    Mimo że nie lubię do końca właśnie takich słodkich opowiadań, to miło się czyta od czasu do czasu - więc, bardzo mi się podoba :)
    Axl jest taki kochany :> Ale i tak chciałabym żeby Em była z Duffem. Wgl. dla mnie to każdy mógłby być z Duffem xd
    czekam na nastp. rozdział :d

    OdpowiedzUsuń
  3. Ej miałas mnie informowac i co nico ;P Ale sobie weszlam i przeczytalam wczoraj ; D I stwierdzam ze Axl jest tu taki kochany jejku uwielbiam go w tym opowiadaniu <3 ! Ale pewnie bedzie koniec jego zwiazku z Em a ona bedzie z Duffem ; ( Bedzie mi szkoda Axla jeszcze sie wnerwi i co ? Ale mam nadzieje ze jak juz do tego dojdzie to zachowa sie wmiare normalnie xd
    Czekam na nastepny i mnie informuj ! !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bardzo pzrepraszam. Dziś poinformowałam bo wczoraj próbowałam z telefonu ale on nie chciał ze mną współpracować i nie mogłam dodać komentarza. następnym razem poinformuje jak tylko dodam

      Usuń
  4. Nowy rozdział :)
    http://gunsnroses-story.blogspot.com/2012/11/14-years-rozdzia-8.html
    zapraszam ;3

    OdpowiedzUsuń