środa, 16 stycznia 2013

Rozdział 9


Ogólnie to na początku chciałam podziękować mojej koleżance Justynie za wsparcie przy pisaniu tego rozdziału. Niektóre pomysły były baaaardzo interesujące ( np. Izzy w ciąży), no ale z jej pomocą udało mi się stworzyć coś takiego. Mam nadzieję, że się spodoba. Mi osobiście początek się podoba ale koniec chyba lekko zwaliłam. Pozostawiam to wam do oceny.
                                    /Alex

Rozdział 9

Emily

Obudziły mnie promienie wschodzącego słońca, wpadające do pokoju. Otworzyłam oczy, koło mnie spał Duff. Wolno wyszłam z łóżka starając się go nie obudzić. Narzuciłam na siebie jakiś T-shirt i krótkie spodenki i zaszłam na dół. Weszłam do kuchni, na stole leżała kartka, napisana przez mojego tatę:
Mój kolega i jego żona zaprosili mnie dziś do siebie. Powinienem wrócić przed 17. Nie musicie przygotowywać nic do jedzenia, w lodówce jest obiad wystarczy że odgrzejecie. Zróbcie jakieś zakupy, bo jutro na kolacje przychodzą rodzice Michael’a                                                                                                           Tata”

Ucieszyłam się mimo, że nie lubię robić zakupów. Odłożyłam kartkę na stół, po czym postanowiłam zrobić śniadanie dla mnie i Michael’a.  Wyjęłam chleb, masło, ser i zrobiłam tosty. Potem zaparzyłam dwie kawy i poszłam ze śniadaniem na górę.  Michael ciągle spał, dlatego postawiłam śniadanie na biurku i poszłam obudzić mojego narzeczonego. Narzeczony, jak to wspaniale brzmi. Może i się trochę pospieszyliśmy, ale naprawdę bardzo się kochamy. Emily McKagan to też ładnie brzmi. Podeszłam do łózka i pocałowałam Michael’a , nawet nie drgnął. Powtórzyłam próbę, nadal nic. Już chciałam pójść do łazienki po zimną wodę, gdy poczułam dłonie Duff’a na moich biodrach. Szybko przyciągnął mnie do siebie i zaczął całować.
-Ej, udawałeś!- krzyknęłam.
-Co…-powiedział między pocałunkami- co udawałem?
-Że śpisz.
-Ja? Ja nigdy nie udaje.
-Dobra, wstawaj zrobiłam śniadanie. Tosty.
-Mmmm… Tosty? No dobra już wstaje.- powiedział i wstał.
Wzięłam z biurka tackę z jedzeniem i postawiłam na podłodze.
-Będziemy jeść na podłodze? –spytał lekko zdziwiony Duff.
-Mhm- odpowiedziałam.
Zabraliśmy się do jedzenia robiąc tylko małe przerwy na pocałunki.

Slash
Powoli otworzyłem oczy i pierwsze co pomyślałem : „O kurwa moja głowa!” . Mój wzrok powoli zaczął się wyostrzać .  Zobaczyłem znajomy sufit ( przyp. aut. Może jestem dziwna ale mam z tego bekę).  Dobra przynajmniej jestem w domu…
Z wczorajszego wieczoru pamiętam tylko tyle, że była wigilia i przyszła Julie i zrobiła nam jakieś żarcie. Potem zasiedliśmy do stołu zjedliśmy. Następnie to już chyba wiadomo, zaczęliśmy pić. Więcej już nie pamiętam.
Obróciłem powoli głowę i zobaczyłem jakąś dziewczynę. Przyjrzałem jej się i doszedłem do szokującego wniosku że koło mnie leży Julie. Naga Julie! No to mamy problem… Koło łóżka na szafce nocnej leżały moje papierosy, więc sięgnąłem po nie , by już po chwili móc się zaciągnąć. Nagle drzwi się otworzyły. W progu zobaczyłem Izzy’iego.  Spojrzał na mnie i nagą Julie. W jego oczach widziałem złość i ból, tak jakby to co zobaczył go zraniło.
-Kurwa Stradlin, może byś tak zapukał?!- krzyknąłem.
-Spierdalaj- wycedził przez zęby, po czym trzasnął drzwiami. Potem słyszałem jak zbiega po schodach na dół i wychodzi z domu ponownie trzaskając drzwiami. O co mu chodzi? Dobra, nie ważne. Mój krzyk i trzaskanie drzwiami obudziły Julie. Właśnie przetarła oczy i spojrzała na mnie pytająco z lekko przerażoną miną.
-Czy my?- spytała
-Nie wiem, nic nie pamiętam.- odpowiedziałem cicho i usiadłem na łóżku.
-Nikt się nie może o tym dowiedzieć. – powiedziała i położyła mi dłoń na ramieniu . Mimo, że nie żywię do niej większych uczuć to jednak, to że nie chce żeby ktokolwiek wiedział o tym co między nami zaszło trochę zabolało.
-Trochę za późno. – powiedziałem . Strąciłem jej rękę z ramienia i wstałem. Spojrzałem na nią, w sumie niezła laska szkoda, że nic nie pamiętam z tej nocy.
-Jak to za późno ?!- krzyknęła. Wkurzyła się… Czyżby się mnie wstydziła czy co?
-Izzy wparował tu przed chwilą bez pukania. Zobaczył nas . Wkurwił się nie wiem dlaczego i gdzieś poszedł.
-Zajebiście. – powiedziała wstając z łóżka i zakładając majtki i moją koszulkę.
-Ej mała nie martw się przejdzie mu.
-Jego akurat mam gdzieś. Nie chcę, żeby Em się dowiedziała.
-Ja nic nie powiem, ale ze Stradlinem może być gorzej.
-Dobra pogadam z nim.- powiedziała kierując się do drzwi. Tuż przed wyjściem zatrzymała się, odwróciła, spojrzałą mi w oczy i powiedziała. – Slash, ja… Po prostu o tym zapomnijmy ok? Nic tu się nie wydarzyło, nigdy. Jesteśmy tylko przyjaciółmi, tak?
Spuściła wzrok w jej oczach dostrzegłem ślad smutku.
-Jasne odpowiedziałem. Jeśli tego chcesz. – dziewczyna sztucznie się uśmiechnęła i wyszła z pokoju. Usiadłem na łóżku i odpaliłem kolejnego papierosa. Jedyną rzeczą o której myślałem była reakcja Stradlina. Co mu się stało? Czy on… Nie to nie możliwe, a może jednak. Nie wiem.

Izzy
W końcu podjąłem decyzję , że powiem Julie co do niej czuje. Rano zacząłem jej szukać. I co ? Kurwa Slash ją zaliczył! Zajebiście. Teraz nie wiem co o niej myśleć. Zachowała się jak zwykła dziwka. Muszę o niej zapomnieć. O wiem pójdę na dziwki to zawsze pomaga!
Szedłem ulicami LA, nagle coś przykuło moją uwagę, a tak właściwie ktoś. Na brzegu chodnika siedziała młoda dziewczyna miała na sobie obcisłe czarne, poprzecierane jeansy, biały T-shirt i ramoneskę.  Była przerażająco chuda, miała wory pod oczami. Miała potargane włosy, a na jej policzkach były ślady po zaschniętych łzach. Przystanąłem i chwilę jej się przyglądałem. Poczułem jakieś ukucie w sercu, zrobiło mi się jej szkoda. Zacząłem powoli iść w jej stronę. Usiadłem koło niej. Dziewczyna spojrzała na mnie , właściwie to była całkiem ładna, odsunęła się troszkę.
-Nic ci nie zrobię . Nie bój się.- powiedziałem
-Nie znam cię skąd mam wiedzieć, że nie chcesz mnie zgwałcić. – odpowiedziała.
-Mogę ci tylko powiedzieć, że się mylisz. Jednak to czy mi uwierzysz to twoja sprawa.
-Czego ty ode mnie w ogóle chcesz, co?
-Pogadać, dowiedzieć się czemu tu tak siedzisz. Chyba jesteś głodna przynajmniej tak wyglądasz, więc może zabrałbym cię do jakiejś restauracji czy coś.
-Nie twoja sprawa.
-Dobra, to ja idę.- wstałem i już miałem odejść kiedy usłyszałem głos dziewczyny.
-McDonald.
-Co?- nie miałem pojęcia o co jej chodzi.
-Wystarczy, że weźmiesz mnie do McDonalda, dawno nic nie jadłam.
-No dobra to chodź.
Podałem jej rękę i pomogłem wstać. Ruszyliśmy w stronę McDonalda.  Szliśmy w ciszy. Skoro nie chciała mówić o sobie nie nalegałem. Tak właściwie to nie wiem czemu jej pomogłem. Nigdy mnie takie rzeczy nie ruszały, ale ta dziewczyna jakoś mnie zainteresowała.
Doszliśmy do McDonalda.
-No to co chcesz?- spytałem.
-Cheeseburgera, frytki i colę. – odpowiedziała.
-Dobra to ja idę po żarcie, a ty idź zająć stolik.- zrobiła to co powiedziałem.
Po chwili siedzieliśmy już przy stoliku i jedliśmy.
-Tak właściwie to jak masz na imię?- spytałem.
-Hope.
-Hope…-powtórzyłem po niej.- Nadzieja , ładnie.
-Dzięki. A ty?
-Ja mam na imię Izzy.
-Też fajnie.- uśmiechnęła się.
-Ile masz lat?
-17. Dobra dzięki za jedzenie, ale będę już spadać. Muszę poszukać jakiegoś lokum.-powiedziała –Ale najpierw muszę skombinować jakieś pieniądze- dodała cicho. Zaczęła się zwijać. Gdzie ona znajdzie kasę? Znajdzie prace? Ona ma dopiero 17 lat. Postanowiłem, że jej pomogę.
-Hej czekaj! Może zatrzymałabyś się na chwilę u mnie póki nie znajdziesz pracy i czegoś dla siebie? – spytałem.
-Przecież ja cię prawie nie znam.- powiedziała. Jednak zobaczyłem, że mimo wszystko moja propozycja jej się spodobała.- Chyba nie mam innego wyjścia. Dobra prowadź co swojego domu. – uśmiechnęła się szeroko.
Fakt, że mogę pomóc tej dziewczynie bardzo mnie cieszy, jednak ważne jest również to, że może wzbudzę zazdrość w Julie i zostawi Slash’a. W sumie to nikt nie powiedział, że są razem, ale sam widziałem no nie?
Ruszyliśmy w stronę domu. Ciekawe jak chłopaki zareagują na Hope.  Szliśmy w ciszy więc obmyśliłem swój plan. Poproszę Hope żeby poudawała moją dziewczynę.  Może jestem okrutny, chcę ją wykorzystać żeby zdobyć Julie. Dach nad głową ma swoją cenę.
Weszliśmy do domu. Zaprowadziłem  ją do salonu. Na kanapie siedziała Julie. Spojrzałem na Julie i nagle poczułem straszliwy smutek i żal. Tak właściwie o co? Przecież ona nie wie, że się w niej zakochałem. Chyba najlepiej będzie jednak o niej zapomnieć . Ciągle zmieniam zdanie! Stradlin co się z tobą dzieje?! Jesteś facetem czy nie?!
Podszedłem do Hope i szepnąłem jej do ucha.
-Będziesz udawać moją dziewczynę jeśli chcesz tu zostać.- ona tylko kiwnęła lekko głową i objęła mnie w pasie.
-Izzy gdzie ty tyle byłeś? I kto to jest?- spytała Julie.
-Nie twoja sprawa.- warknąłem.- A to moje dziewczyna, Hope będzie tu mieszkać. A tak właściwie co ty tu jeszcze robisz, co ? Nic mi o tym nie wiadomo, żebyś tu mieszkała.
-Co cię ugryzło? Zaraz idę, czekałam na ciebie. Musimy porozmawiać.- odwróciła się do Hope- Jestem Julie. Przy… Znajoma Izzy’iego. – podały sobie ręce.- Stradlin chodź do kuchni -rzuciła chłodno.
Poszedłem za nią do kuchni.
-Czego chcesz?- spytałem.
-To co rano widziałeś… To nie tak my byliśmy pijani i tak jakoś…- powiedziała. Była wyraźnie poddenerwowana, aż zrobiło mi się jej trochę szkoda. Jednak nie mogłem jej tego okazać.
-Tylko tyle chciałaś? Dobra nie tłumacz się. Nikomu nie powiem jeśli o to ci chodzi.- powiedziałem oschle.- Powiem ci jedno. Zachowałaś się jak dziwka.  Zwykła szmata, najebałaś się i przespałaś ze Slash’em. Chociaż dobrze ci zapłacił? Myślałam, że jesteś inna. Idź już.
-Wiesz co? Odbiło ci… Jesteś pojebany. O co ci chodzi? – po jej policzku zaczęła płynąć łza. – Czemu się tak zachowujesz?! Nic z tego nie rozumiem. Nie masz prawa nazywać mnie dziwką. Rzeczywiście lepiej będzie jak pójdę. – wybiegła z płaczem z kuchni, a potem z domu. Miałem ochotę ją zatrzymać, przytulić, pocałować, ale nie mogłem coś w środku mi nie pozwalało.  Po chwili do kuchni przyszła Hope.
- Co się stało? To przeze mnie?  Kim ona jest dla ciebie? – spytała lekko przerażona.
- Nic, nic się nie stało. Nie to nie przez ciebie. A ona… Jest dla mnie…. Nikim.- powiedziałem. - Chodź pokażę ci resztę domu.- wyszliśmy z kuchni i zacząłem pokazywać jej dom.

czwartek, 10 stycznia 2013

...

Bardzo przepraszam że ostatnio nic nie pisze, ale nie mogę. Mam w głowie jakiś zarys ale nie umiem tego opisać. Ogólnie rok 2013 zaczął się dla mnie nieciekawie, smutno i ogólnie dość niemiło. Jak tylko uda mi się napisać coś sensownego to wstawię. Tymczasem proszę o komentowanie poprzednich rozdziałów. To na prawdę ważne. Informuje kilka osób a nie wszystkie komentują, więc apel do wszystkich czytelników KOMENTUJCIE!!!
Trzymajcie się
Alex