sobota, 15 grudnia 2012

Rozdział 7


Dobra stworzyłam coś takiego. Mam nadzieję że się spodoba. Miłego czytania i proszę oceniajcie i komentujcie!                     /Alex


Rozdział 7

Axl

Do dziś trochę żałuję że nie wyszło mi z Emily, ale z Amy jest zupełnie inaczej. Ja naprawdę ją kocham. W dodatku w krótce urodzi się Summer. Co prawda to nie ja jestem jej ojcem, ale będę ją kochał jak własne dziecko. Trochę boję się jak to będzie, ale nie mogę się już doczekać. Tak bardzo kocham Amy .  Ostatnio nawet nie chodzę na żadne imprezy i o dziwo dobrze mi z tym. Wole posiedzieć w domu z Amy niż pić do upadłego. Od razu po koncertach wracam do domu. Moja narzeczona bardzo mnie teraz potrzebuje.  Ślub postanowiliśmy na razie odłożyć na później, przecież mamy czas.

Cieszę się również, że moje rozstanie z Emily nie wpłynęło źle na przyjaźń między Amy, a Em. Ogólnie to między mną i Em też jest dobrze. Można powiedzieć ,że jesteśmy dobrymi znajomymi. Wydaje mi się, że Em jest teraz szczęśliwa. Wiem też , że Duff’owi bardzo na niej zależy, jednak on jest trochę zimna w stosunku do niego. No cóż, może jeszcze się między nimi jakoś ułoży.Dziś skończyliśmy urządzać pokoik dla Summer.

-Kochanie, ten pokój jest śliczny. Dziękuję ci.- powiedziała Amy. W jej oczach dostrzegłem wielką radość.

-Kotku przecież tylko ci pomogłem, większość zrobiłaś sama. Naprawdę ten pokój jest piękny. Myśle, że Summer też się spodoba.- podszedłem do Amy i dotknąłem jej brzucha.- No jak myślisz mała? Dobrze się spisaliśmy?-zapytałem.

-Na pewno będzie bardzo zadowolona- powiedziała Amy i pocałowała mnie.
To wspaniałe uczucie gdy wiesz, że masz kochającą narzeczoną. Jesteśmy bardzo szczęśliwi, a już niedługo będziemy jeszcze szczęśliwsi, do porodu został miesiąc.

Emily

Przez ostatnie miesiące tak wiele się wydarzyło. Na razie postanowiłam zostać sama i nie wiązać się z nikim, jednak z dnia na dzień to co czuje do Duff’a staje się coraz silniejsze. Wiem, że on też mnie kocha i źle czuję się z tym, że go tak trochę odtrącałam. Postanowiłam, że już czas abym w końcu mu powiedziała, że go kocham.

 Szłam właśnie ulicami Los Angeles, moim celem było mieszkanie Duff’a. Stanęłam przed kilku piętrowym budynkiem i głośno odetchnęłam. Dobra teraz nie ma już odwrotu wejdę tam i wszystko mu powiem, wiem że on na to czeka. Weszłam do budynku, po czym zaczęłam pokonywać schody. Po chwili byłam już przed drzwiami mieszkania Michael’a. Uniosłam rękę i lekko zapukałam do drzwi. Po chwili usłyszałam kroki, chłopak się potknął. Było słychać ciche przekleństwa, lekko uśmiechnęłam się pod nosem. Nagle drzwi otworzyły się, a przed sobą ujrzałam Michael’a. Gdy chłopak mnie zobaczył uśmiechnął się. Był lekko rozczochrany, miał na sobie biały t-shirt Ramones i czarne bokserki. Chyba go obudziłam, szybko zerknęłam na zegarek była 15.

-Emily? Coś się stało?-spytał trochę zdziwiony Duff.- Wchodź- powiedział i wykonał gest zapraszający mnie do środka. Weszłam.

-Nie, nic się nie stało… Choć w sumie to tak, jest sprawa o której musimy porozmawiać.- powiedziałam.  W jego mieszkaniu panował lekki bałagan, byłam zaskoczona bo myślałam, że będzie gorzej. Przeszliśmy przez wąski przedpokój który prowadził do małego salonu. Usiedliśmy na kanapie przy której stał mały stolik.

-Chcesz coś do picia? Spytał Duff. Pokręciłam przecząco głową. – No to o czym chciałaś porozmawiać?

-Duff, bo… Wiem, że jak dotąd tak trochę cię  odtrącałam, a tobie zależało, ale po prostu nie byłam jeszcze gotowa, ale teraz…. Teraz już jestem… Duff, ja….- chłopak spojrzał na mnie tymi swoimi pięknymi oczami.- Ja cię kocham.

W oczach Duff’a zobaczyłam nagle wielką radość. Chłopak przysunął się do mnie i mocno mnie przytulił, po czym wpił się w moje usta.

-Ja też cię kocham.-wyszeptał mi do ucha. Siedziałam jeszcze kilka minut wtulona w niego.

-Czy to znaczy, że teraz jesteś moją dziewczyną?-zapytał blondyn.

-Chyba tak.-powiedziałam. Chłopak zaczął namiętnie mnie całować. Jego ręce błądziły po moich plecach. Po chwili byliśmy już w sypialni.

Duff

Kurwa, w końcu mam to czego chciałem. Emily jest moją dziewczyną! Gdy zobaczyłem ją w drzwiach mojego mieszkania byłem taki szczęśliwy. Ona jest taka piękna. Kocham ją.  Leżeliśmy w łóżku, spojrzałem na zegarek była 9 rano. Przytuliłem się do Emily i już miałem zamiar znowu zasnąć, gdy nagle zadzwonił telefon. Wstałem, starając się nie obudzić Em. Poszedłem do kuchni i odebrałem telefon.

-Czego?-spytałęm.

-Duff, bo Amy… Amy rodzi, jakbyś mógł to powiadom Emily.- usłyszałem głos Julie.- Jest w tym dużym szpitalu, no wiesz w tym w którym była Em.

-Ok- odpowiedziałem i się rozłączyłem. No ładnie to dziś Axl zostanie ojcem, pewnie już ledwo żyje ze stresu. Odłożyłem słuchawkę i poszedłem do sypialni. Była taka piękna, nawet jak spała. Pocałunkiem obudziłem Emily.

-Kochanie wstawaj.-powiedziałem. Dziewczyna przeciągnęła się i rozejrzała nieprzytomnie. Rzuciła mi pytające spojrzenie.- Amy rodzi musimy jechać do szpitala.- powiedziałem. Em natychmiast zerwała się z łóżka. Chwyciła swoje ubrania i pobiegła do łazienki.- Zrobię ci kanapki! Zjesz w samochodzie!- krzyknąłem.

Po pięciu minutach byliśmy w samochodzie, prowadziłem tak szybko na ile pozwalały mi na to przepisy, Em siedziała obok i jadła kanapkę. Widziałem, że byłą lekko poddenerwowana, no tak w końcu właśnie rodzi jej przyjaciółka.

Zaparkowałem przed szpitalem, a Em natychmiast wybiegła z samochodu. Cicho się zaśmiałem. Spokojnie wyjąłem kluczyk ze stacyjki, wyszedłem z samochodu i zamknąłem go. Ruszyłem w stronę szklanych drzwi przez które wchodziło się do szpitala. Spytałem się gdzie jest porodówka i poszedłem we wskazaną mi stronę. W wąskim korytarzu siedziała Julie, Emily i Izzy. 

-Gdzie Axl?-zapytałem.

-W środku.-powiedział Izzy i wskazał głową na drzwi naprzeciwko mnie. Usiadłem koło Emily. Siedzieliśmy tak około godziny i czekaliśmy, aż ktoś w końcu wyjdzie z sali. Nagle drzwi się otworzyły i usłyszeliśmy cichy płacz dziecka. Każde z nas szeroko się uśmiechnęło. W drzwiach stał lekarz.

-Możecie państwo tam wejść ale tylko na chwilę.-powiedział po czym odszedł.
Wszyscy weszliśmy do sali. Ujrzałem piękny widok. Amy leżała na łóżku, a w ramionach trzymała maleńkie dziecko, przy łóżku siedział Axl. Miał łzy w oczach. Głaskał dziecko po główce. Przez chwile sobie wyobraziłem, że niedługo to ja mogę siedzieć jak Axl przy Emily i naszym dziecku. To byłoby wspaniałe. Chciałbym stworzyć z Emily prawdziwą rodzinę. Wszyscy staliśmy w ciszy patrząc na ten piękny obrazek.

-Trzymaj się stary.- Izzy podszedł do Axl’a i poklepał go po plecach. Potem każdy z nas podszedł i pogratulował świeżo upieczonym rodzicom. Emily powiedziała że przyjdziemy jeszcze jutro. Potem wyszliśmy z sali. Wyszliśmy przed szpital i wsiedliśmy do samochodu. Odpaliłem silnik i włączyłem radio. Ruszyliśmy, siedzieliśmy chwilę w ciszy .

-Może pojedziemy coś zjeść? Jestem już trochę głodny ty chyba też.- powiedziałem.

-No, to jest dobry pomysł.- powiedziała Emily i uśmiechnęła się do mnie. Ten jej uśmiech jest taki piękny. Z każdą sekundą kocham ją coraz bardziej.- Ale oni są szczęśliwi, no nie? Widać, że się kochają, a jeszcze teraz mają dziecko. Axl traktuje Summer jak własną córkę. Zazdroszczę im tego szczęścia.

-My też możemy być tacy szczęśliwi.- powiedziałem. Kątem oka zobaczyłem że Emily się zarumieniła. Ostatnio dużo myślałem o założeniu rodziny, co prawda może jeszcze nie teraz przecież mam dopiero 19 lat, ale myślę, że za niedługo będę gotowy się ustatkować. Dobra, koniec z tymi marzeniami. Właśnie dojechaliśmy do restauracji, była dość droga, ale po ostatnim koncercie zarobiłem trochę kaski.

Wysiedliśmy z samochodu i ruszyliśmy w stronę drzwi. Kelnerka wskazała nam wolny stolik. Usiedliśmy przy nim i dostaliśmy karty. Chwile się zastanawialiśmy, a potem złożyliśmy zamówienie.

-Wiesz skoro już oficjalnie jesteśmy razem, to tak sobie myślałam. Bo wiesz niedługo są święta.- zaczęła Emily. No tak święta są za dwa tygodnie. Cholera musze jej coś kupić.- I myślałam czy może nie chciałbyś pojechać ze mną do Seattle? – Do Seattle?! Nie byłem tam odkąd wyjechałem. Moja matka jest na mnie wściekła od tamtej pory. Dzwonie do niej raz w miesiącu, a ona za każdym razem podkreśla jak bardzo ją skrzywdziłem swoim wyjazdem. Wiem, że dla Emily to bardzo ważne, no ale co mam tak po prostu stanąć przed moją mamą i powiedzieć „Nie odwiedzałem was bardzo długo, ale wpadłem na święta i to tylko dlatego że nie chciałem żeby Emily było smutno! Cieszycie się?”. To słaby pomysł. Z drugiej strony może w końcu powinienem przeprosić rodziców, a święta są dość dobrą okazją do zrobienia tego. Chyba już wiem co zrobię.

-Wiesz co kotku? To właściwie dobry pomysł, tak dawno nie widziałem się z rodzicami. Może się ucieszą.-powiedziałem. Dziewczyna szeroko się uśmiechnęła.

-Zgadzasz się Duffy?! Dziękuję ci. – powiedziała i mnie pocałowała. Po chwili przyniesiono nasze zamówienia. Jedliśmy i wspominaliśmy czasy sprzed mojego wyjazdu.

-Emily, a może zamieszkałabyś ze mną?- dziewczyna była zaskoczona. W sumie nie dziwie się jej przecież nasz związek trwa od wczoraj, ale znamy się już bardzo długo więc uważam że to dobry pomysł.

-Hmmm… W sumie to możemy spróbować.- trochę mnie zaskoczyła, byłem prawie pewien że się nie zgodzi, ale cholernie się cieszyłem. Dokończyliśmy jeść, zapłaciłem i pojechaliśmy do Em po jej rzeczy. Byłem taki szczęśliwy chyba lepiej być nie może.

Amy

Od dwóch dni jesteśmy z malutką w domu. Jak na razie wszystko jest w porządku. Axl odwołał wszystkie koncerty i obiecał zostać ze mną w domu przez najbliższe dwa miesiące. Jest taki opiekuńczy. Bardzo mi pomaga, wstaje w nocy do małej, zmienia pieluchy pomaga przy kąpieli. Wiem, że mogę na niego liczyć. Za trzy dni mają przyjechać moi rodzice, zdecydowaliśmy, że nie powiemy im że to dziecko James’a. Nie widziałam się z nimi od roku ponieważ mieszkają w Kanadzie. Myślą, że rozstałam się z James’em półtora roku temu. W papierach jako ojca wpisałam Axl’a. Nie chcę pamiętać o James’ie.

Poczułam rękę Axl’a na ramieniu. Przytulił mnie i ucałował w głowę.

-Mała już zasnęła.- powiedział.- Nie wiem jak ty ale ja jestem wykończony. Idę spać.- powiedział i skierował się do łazienki. 

Po chwili słyszałam już tylko szum wody. Skierowałam się do pokoju moje małej księżniczki. Zajrzałam do łóżeczka. Summer wyglądała jak mały aniołek. Jej włosy były króciutkie, blond, ale wpadające w rudy, czyli takie same jak moje naturalne włosy. Jak tak na nią patrzę to myślę, że to dziwne, ale tak właściwie to ona jest trochę podobna do Axl’a. Popatrzyłam jeszcze chwilkę na naszego aniołka po czym skierowałam się do sypialni. Axl właśnie wyszedł z łazienki. Położyłam się do łóżka, a on obok mnie.

-Kocham cię.- powiedziałam.

-Ja ciebie też.- odpowiedział i pocałował mnie.

Wtuliłam się w niego i zasnęłam.

7 komentarzy:

  1. Zajebisty a zarazem wzruszający rozdział,oczywiście już nie mogę doczekać się następnego ;) Zapraszam do mnie nie jest to opowiadanie ale tematy muzyczne , przy okazji proszę o opinie wyglądu, tematyki itp. bloga w komentarzu :D Z góry dziękuję.
    http://kilingandblood.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Oczywiście przeczytałam, ale nie wiem co mi wyjdzie z tego komentarza bo kompletnie nie mam ostatnio czasu i mam straszne zaległości na blogach i na moim tak samo a w tym tygodniu musze napisac jeszcze dwa rozdzialy a szkola mnie zabija, ale to nie o tym mialam pisac juz Ci nie marudze xd
    Urodziła się Summer <3 taka kochana jest <3 Axl jak opiekunczy sie zrobił, ale to dobrze mam nadzieje ze nic glupiego mu do glowy nie wpadnie xd
    Em i Duff razem zamieszkaj to tez zajebiscie ; D
    Ogólnie fajny rozdział tak mi się go przyjemnie czytało xd

    OdpowiedzUsuń
  3. No taki przyjemny ten rozdział, bo nie wydarzyło się tu nic złego. Kompletnie nic. Haha.. same dobre wiadomosci. Axl trochę załuje, że mu Z Em nie wyszło, ale jednak jest szczęśliwy z Amy. No i tak własnie ma być. I dobrze, że jak narazie, to mu się nie odwidziało bycie ojcem, bo normalnie, to ja go znajdę i wykastruje, jak mu się odwidzi. Wtedy dasz tam do opowiadania taka wredną Rose, która własnie to zrobi, haha. Możemy się tak umówic?
    No i Em powiedziała Duffowi, że go kocha, Duffy się w koncu doczekał tej chwili. Jest szczesliwy, Em jest szczesliwa, Amy jest szczesliwa, Axl jest szczesliwy. Kazdy jest szczesliwy. No i tak ma byc, a cóż, idą swięta i czują ta atomosfere :D

    OdpowiedzUsuń
  4. zajebiste ! lubię to ! ;D

    mogłabyś informować mnie o nowych rozdziałach na blogu ? http://sweet-caress-gnr.blogspot.com/

    z góry dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja zapraszam do siebie ; )
    http://nobody-understand-why-we-r-here.blogspot.com/
    Dopiero zaczynam ;p
    A twoje rozdziały przeczytam później i na pewno skomentuje ; )

    OdpowiedzUsuń
  6. Piszę odgórnie o wszystkim, bo miałam zaległości.
    Jest cudownie. CUDOWNIE. Rozpędzasz się :)
    Tak trzymaj, czekam, bo jest interesująco.
    A u mnie nowy: http://gunsnroses-story.blogspot.com/2012/12/14-rozdzia-16.html

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapraszamy na nowy rozdział :) http://sweet-caress-gnr.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń