Ogólnie to na początku chciałam
podziękować mojej koleżance Justynie za wsparcie przy pisaniu tego rozdziału.
Niektóre pomysły były baaaardzo interesujące ( np. Izzy w ciąży), no ale z jej
pomocą udało mi się stworzyć coś takiego. Mam nadzieję, że się spodoba. Mi osobiście
początek się podoba ale koniec chyba lekko zwaliłam. Pozostawiam to wam do
oceny.
/Alex
Rozdział 9
Emily
Obudziły
mnie promienie wschodzącego słońca, wpadające do pokoju. Otworzyłam oczy, koło
mnie spał Duff. Wolno wyszłam z łóżka starając się go nie obudzić. Narzuciłam
na siebie jakiś T-shirt i krótkie spodenki i zaszłam na dół. Weszłam do kuchni,
na stole leżała kartka, napisana przez mojego tatę:
„Mój kolega i jego żona zaprosili mnie dziś
do siebie. Powinienem wrócić przed 17. Nie musicie przygotowywać nic do
jedzenia, w lodówce jest obiad wystarczy że odgrzejecie. Zróbcie jakieś zakupy,
bo jutro na kolacje przychodzą rodzice Michael’a
Tata”
Ucieszyłam
się mimo, że nie lubię robić zakupów. Odłożyłam kartkę na stół, po czym
postanowiłam zrobić śniadanie dla mnie i Michael’a. Wyjęłam chleb, masło, ser i zrobiłam tosty.
Potem zaparzyłam dwie kawy i poszłam ze śniadaniem na górę. Michael ciągle spał, dlatego postawiłam
śniadanie na biurku i poszłam obudzić mojego narzeczonego. Narzeczony, jak to
wspaniale brzmi. Może i się trochę pospieszyliśmy, ale naprawdę bardzo się
kochamy. Emily McKagan to też ładnie brzmi. Podeszłam do łózka i pocałowałam
Michael’a , nawet nie drgnął. Powtórzyłam próbę, nadal nic. Już chciałam pójść
do łazienki po zimną wodę, gdy poczułam dłonie Duff’a na moich biodrach. Szybko
przyciągnął mnie do siebie i zaczął całować.
-Ej,
udawałeś!- krzyknęłam.
-Co…-powiedział
między pocałunkami- co udawałem?
-Że śpisz.
-Ja? Ja
nigdy nie udaje.
-Dobra,
wstawaj zrobiłam śniadanie. Tosty.
-Mmmm…
Tosty? No dobra już wstaje.- powiedział i wstał.
Wzięłam z
biurka tackę z jedzeniem i postawiłam na podłodze.
-Będziemy
jeść na podłodze? –spytał lekko zdziwiony Duff.
-Mhm-
odpowiedziałam.
Zabraliśmy
się do jedzenia robiąc tylko małe przerwy na pocałunki.
Slash
Powoli
otworzyłem oczy i pierwsze co pomyślałem : „O kurwa moja głowa!” . Mój wzrok
powoli zaczął się wyostrzać . Zobaczyłem
znajomy sufit ( przyp. aut. Może jestem dziwna ale mam z tego bekę). Dobra przynajmniej jestem w domu…
Z wczorajszego
wieczoru pamiętam tylko tyle, że była wigilia i przyszła Julie i zrobiła nam
jakieś żarcie. Potem zasiedliśmy do stołu zjedliśmy. Następnie to już chyba
wiadomo, zaczęliśmy pić. Więcej już nie pamiętam.
Obróciłem
powoli głowę i zobaczyłem jakąś dziewczynę. Przyjrzałem jej się i doszedłem do
szokującego wniosku że koło mnie leży Julie. Naga Julie! No to mamy problem…
Koło łóżka na szafce nocnej leżały moje papierosy, więc sięgnąłem po nie , by
już po chwili móc się zaciągnąć. Nagle drzwi się otworzyły. W progu zobaczyłem
Izzy’iego. Spojrzał na mnie i nagą
Julie. W jego oczach widziałem złość i ból, tak jakby to co zobaczył go
zraniło.
-Kurwa
Stradlin, może byś tak zapukał?!- krzyknąłem.
-Spierdalaj-
wycedził przez zęby, po czym trzasnął drzwiami. Potem słyszałem jak zbiega po
schodach na dół i wychodzi z domu ponownie trzaskając drzwiami. O co mu chodzi?
Dobra, nie ważne. Mój krzyk i trzaskanie drzwiami obudziły Julie. Właśnie
przetarła oczy i spojrzała na mnie pytająco z lekko przerażoną miną.
-Czy my?-
spytała
-Nie wiem,
nic nie pamiętam.- odpowiedziałem cicho i usiadłem na łóżku.
-Nikt się
nie może o tym dowiedzieć. – powiedziała i położyła mi dłoń na ramieniu . Mimo,
że nie żywię do niej większych uczuć to jednak, to że nie chce żeby ktokolwiek
wiedział o tym co między nami zaszło trochę zabolało.
-Trochę za
późno. – powiedziałem . Strąciłem jej rękę z ramienia i wstałem. Spojrzałem na
nią, w sumie niezła laska szkoda, że nic nie pamiętam z tej nocy.
-Jak to za późno
?!- krzyknęła. Wkurzyła się… Czyżby się mnie wstydziła czy co?
-Izzy
wparował tu przed chwilą bez pukania. Zobaczył nas . Wkurwił się nie wiem
dlaczego i gdzieś poszedł.
-Zajebiście.
– powiedziała wstając z łóżka i zakładając majtki i moją koszulkę.
-Ej mała nie
martw się przejdzie mu.
-Jego akurat
mam gdzieś. Nie chcę, żeby Em się dowiedziała.
-Ja nic nie
powiem, ale ze Stradlinem może być gorzej.
-Dobra
pogadam z nim.- powiedziała kierując się do drzwi. Tuż przed wyjściem
zatrzymała się, odwróciła, spojrzałą mi w oczy i powiedziała. – Slash, ja… Po
prostu o tym zapomnijmy ok? Nic tu się nie wydarzyło, nigdy. Jesteśmy tylko
przyjaciółmi, tak?
Spuściła
wzrok w jej oczach dostrzegłem ślad smutku.
-Jasne
odpowiedziałem. Jeśli tego chcesz. – dziewczyna sztucznie się uśmiechnęła i
wyszła z pokoju. Usiadłem na łóżku i odpaliłem kolejnego papierosa. Jedyną
rzeczą o której myślałem była reakcja Stradlina. Co mu się stało? Czy on… Nie
to nie możliwe, a może jednak. Nie wiem.
Izzy
W końcu
podjąłem decyzję , że powiem Julie co do niej czuje. Rano zacząłem jej szukać. I
co ? Kurwa Slash ją zaliczył! Zajebiście. Teraz nie wiem co o niej myśleć.
Zachowała się jak zwykła dziwka. Muszę o niej zapomnieć. O wiem pójdę na dziwki
to zawsze pomaga!
Szedłem
ulicami LA, nagle coś przykuło moją uwagę, a tak właściwie ktoś. Na brzegu
chodnika siedziała młoda dziewczyna miała na sobie obcisłe czarne,
poprzecierane jeansy, biały T-shirt i ramoneskę. Była przerażająco chuda, miała wory pod
oczami. Miała potargane włosy, a na jej policzkach były ślady po zaschniętych
łzach. Przystanąłem i chwilę jej się przyglądałem. Poczułem jakieś ukucie w
sercu, zrobiło mi się jej szkoda. Zacząłem powoli iść w jej stronę. Usiadłem
koło niej. Dziewczyna spojrzała na mnie , właściwie to była całkiem ładna, odsunęła
się troszkę.
-Nic ci nie
zrobię . Nie bój się.- powiedziałem
-Nie znam
cię skąd mam wiedzieć, że nie chcesz mnie zgwałcić. – odpowiedziała.
-Mogę ci
tylko powiedzieć, że się mylisz. Jednak to czy mi uwierzysz to twoja sprawa.
-Czego ty
ode mnie w ogóle chcesz, co?
-Pogadać,
dowiedzieć się czemu tu tak siedzisz. Chyba jesteś głodna przynajmniej tak
wyglądasz, więc może zabrałbym cię do jakiejś restauracji czy coś.
-Nie twoja
sprawa.
-Dobra, to
ja idę.- wstałem i już miałem odejść kiedy usłyszałem głos dziewczyny.
-McDonald.
-Co?- nie
miałem pojęcia o co jej chodzi.
-Wystarczy,
że weźmiesz mnie do McDonalda, dawno nic nie jadłam.
-No dobra to
chodź.
Podałem jej
rękę i pomogłem wstać. Ruszyliśmy w stronę McDonalda. Szliśmy w ciszy. Skoro nie chciała mówić o
sobie nie nalegałem. Tak właściwie to nie wiem czemu jej pomogłem. Nigdy mnie
takie rzeczy nie ruszały, ale ta dziewczyna jakoś mnie zainteresowała.
Doszliśmy do
McDonalda.
-No to co
chcesz?- spytałem.
-Cheeseburgera,
frytki i colę. – odpowiedziała.
-Dobra to ja
idę po żarcie, a ty idź zająć stolik.- zrobiła to co powiedziałem.
Po chwili
siedzieliśmy już przy stoliku i jedliśmy.
-Tak właściwie
to jak masz na imię?- spytałem.
-Hope.
-Hope…-powtórzyłem
po niej.- Nadzieja , ładnie.
-Dzięki. A
ty?
-Ja mam na
imię Izzy.
-Też
fajnie.- uśmiechnęła się.
-Ile masz
lat?
-17. Dobra
dzięki za jedzenie, ale będę już spadać. Muszę poszukać jakiegoś lokum.-powiedziała
–Ale najpierw muszę skombinować jakieś pieniądze- dodała cicho. Zaczęła się
zwijać. Gdzie ona znajdzie kasę? Znajdzie prace? Ona ma dopiero 17 lat.
Postanowiłem, że jej pomogę.
-Hej czekaj!
Może zatrzymałabyś się na chwilę u mnie póki nie znajdziesz pracy i czegoś dla
siebie? – spytałem.
-Przecież ja
cię prawie nie znam.- powiedziała. Jednak zobaczyłem, że mimo wszystko moja
propozycja jej się spodobała.- Chyba nie mam innego wyjścia. Dobra prowadź co
swojego domu. – uśmiechnęła się szeroko.
Fakt, że
mogę pomóc tej dziewczynie bardzo mnie cieszy, jednak ważne jest również to, że
może wzbudzę zazdrość w Julie i zostawi Slash’a. W sumie to nikt nie
powiedział, że są razem, ale sam widziałem no nie?
Ruszyliśmy w
stronę domu. Ciekawe jak chłopaki zareagują na Hope. Szliśmy w ciszy więc obmyśliłem swój plan. Poproszę
Hope żeby poudawała moją dziewczynę. Może
jestem okrutny, chcę ją wykorzystać żeby zdobyć Julie. Dach nad głową ma swoją
cenę.
Weszliśmy do
domu. Zaprowadziłem ją do salonu. Na
kanapie siedziała Julie. Spojrzałem na Julie i nagle poczułem straszliwy smutek
i żal. Tak właściwie o co? Przecież ona nie wie, że się w niej zakochałem.
Chyba najlepiej będzie jednak o niej zapomnieć . Ciągle zmieniam zdanie!
Stradlin co się z tobą dzieje?! Jesteś facetem czy nie?!
Podszedłem
do Hope i szepnąłem jej do ucha.
-Będziesz
udawać moją dziewczynę jeśli chcesz tu zostać.- ona tylko kiwnęła lekko głową i
objęła mnie w pasie.
-Izzy gdzie
ty tyle byłeś? I kto to jest?- spytała Julie.
-Nie twoja
sprawa.- warknąłem.- A to moje dziewczyna, Hope będzie tu mieszkać. A tak
właściwie co ty tu jeszcze robisz, co ? Nic mi o tym nie wiadomo, żebyś tu
mieszkała.
-Co cię
ugryzło? Zaraz idę, czekałam na ciebie. Musimy porozmawiać.- odwróciła się do
Hope- Jestem Julie. Przy… Znajoma Izzy’iego. – podały sobie ręce.- Stradlin chodź
do kuchni -rzuciła chłodno.
Poszedłem za
nią do kuchni.
-Czego
chcesz?- spytałem.
-To co rano
widziałeś… To nie tak my byliśmy pijani i tak jakoś…- powiedziała. Była
wyraźnie poddenerwowana, aż zrobiło mi się jej trochę szkoda. Jednak nie mogłem
jej tego okazać.
-Tylko tyle
chciałaś? Dobra nie tłumacz się. Nikomu nie powiem jeśli o to ci chodzi.-
powiedziałem oschle.- Powiem ci jedno. Zachowałaś się jak dziwka. Zwykła szmata, najebałaś się i przespałaś ze
Slash’em. Chociaż dobrze ci zapłacił? Myślałam, że jesteś inna. Idź już.
-Wiesz co?
Odbiło ci… Jesteś pojebany. O co ci chodzi? – po jej policzku zaczęła płynąć
łza. – Czemu się tak zachowujesz?! Nic z tego nie rozumiem. Nie masz prawa
nazywać mnie dziwką. Rzeczywiście lepiej będzie jak pójdę. – wybiegła z płaczem
z kuchni, a potem z domu. Miałem ochotę ją zatrzymać, przytulić, pocałować, ale
nie mogłem coś w środku mi nie pozwalało. Po chwili do kuchni przyszła Hope.
- Co się
stało? To przeze mnie? Kim ona jest dla
ciebie? – spytała lekko przerażona.
- Nic, nic
się nie stało. Nie to nie przez ciebie. A ona… Jest dla mnie…. Nikim.-
powiedziałem. - Chodź pokażę ci resztę domu.- wyszliśmy z kuchni i zacząłem
pokazywać jej dom.