piątek, 30 stycznia 2015

Long hard road out of hell

Tak jak zapowiadałam, troszkę mnie nie było, co prawda nie sądziłam, że to będzie aż tak długa nieobecność, ale w końcu jestem!
Zapraszam  do czytania i
KOMENTOWANIA!!!



-Długo się będziesz obrażać? Przecież nic się nie stało. Daj spokój i przestań robić cyrki.
-Nic się nie stało? Chyba się nie rozumiemy. Mam już dość tego wszystkiego, ciebie, imprez i całego tego gówna w które mnie wciągnąłeś. Zniszczyłeś mnie, rozumiesz?!
-Jesteś pojebana! Do niczego nigdy cię nie zmuszałem- ta jasne- sama tego wszystkiego chciałaś.
-Teraz już nie chcę. Przykro mi, ale to już koniec.
-Koniec? I co myślisz, że mnie to w ogóle obchodzi? Że będę po tobie płakał? Nie, byłaś tylko kolejną dziewczyną. Jednym z etapów mojego życia. Przynajmniej miałem kogo pieprzyć. Beze mnie jesteś nikim. Nikogo nie obchodzisz. Nawet własnej matki. Pewnie przysłała cię tu żeby mieć wreszcie spokój.

Nie mogłam już dłużej tego słuchać, jego słowa z każdą sekundą bolały mnie coraz bardziej. Czułam jakbym właśnie rozpadała się na milion małych kawałeczków, które poskładać z powrotem w całość będzie bardzo ciężko. Cierpienie było ogromne, ale wiedziałam, że postąpiłam słusznie, nie mogłam dłużej tkwić w tym bagnie. Może i Andy ma racje, może rzeczywiście nikogo nie obchodzę, ale w takim razie po co mam tkwić w towarzystwie, które ma mnie gdzieś? Chyba lepiej już być samą, a może pewnego dnia znajdę kogoś dla kogo będę ważna, kogoś kto będzie o mnie dbał i mnie kochał. Jednak jestem niepoprawną romantyczką i czuję się z tym bardzo dobrze.

Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Gdy Andy zadzwonił miałam nadzieję, że może chce przeprosić, jednak jak zwykle się przeliczyłam. On uważał, że to ja powinnam przeprosić go za to jak się zachowałam. No tak, według niego to kobieta jest od bycia posłuszną, a facet jest panem i władcą, można mu wszystko. Dupek. Mam nadzieję, że dziś stał się dla mnie przeszłością.
Bez celu błądziłam po ulicach Los Angeles.  Zawsze lubiłam obserwować ludzi na ulicach i zastanawiać się jak wygląda ich życie. Kim są, gdzie podążają, czy są szczęśliwi. 

Postanowiłam wejść do sklepu muzycznego, od dawna chciałam kupić gitarę i nauczyć się grać, problem w tym, że sama miałam zbyt mało motywacji, a Nikki nie był wystarczająco cierpliwy by kogoś uczyć. Jednak może tym razem mi się uda, akurat miałam trochę kasy od dziadków, którzy co miesiąc nam przysyłali tyle ile mogli, więc postanowiłam przeznaczyć ją na gitarę.
Okazało się, że wybór wcale nie był prosty. Jako, że jestem kobietą moja gitara musiała być ładna, może to trochę płytkie, ale cóż. Tkwiłam w sklepie już ładne paręnaście minut i nadal nie wiedziałam, którą powinnam wybrać. W sklepie pracowała tylko jakaś platynowa blondi, która jak mniemam nie wiele by mi pomogła, a więc stałam tak przed ścianą pełną gitar i tylko się na nią gapiłam. Nagle usłyszałam, za swoimi plecami, męski głos.

-Nie wiesz którą wybrać?
-No nie bardzo…-odwróciłam się-John? Cześć.
-Cześć- uśmiechnął się.- To twoja pierwsza gitara?
-Tak, jeszcze nie umiem grać, ale mam nadzieję, że uda mi się nauczyć.
-Ta powinna być dobra. Podoba ci się?- podał mi jedną z gitar.
-Tak. Dzięki.- parę chwil później posiadałam już własną gitarę. 

John zaproponował mi, że jeśli chce może nauczyć mnie grać, ma już w tym doświadczenie, nauczył grać Jenny i ich brata Tonyego. W sumie czemu nie? Powiedziałam, że jakby co to się odezwę.  Może w końcu nauczyłabym się grać. 

Gdy się rozstaliśmy każde poszło w swoją stronę. Zaczęło padać, postanowiłam więc wreszcie wrócić do domu. Nikkiego nie było, znowu próba. Pozostaje tylko nadzieja, że dziś wróci o domu trzeźwy i sam. Ja natomiast postanowiłam wreszcie zabrać się za tą naukę. Może tym razem nikt mi nie przeszkodzi. Tego dnia nie myślałam już więcej o Andym. Zasnęłam nad książkami.

Kolejne dni mijały spokojnie. Okazało się, że Jenny jest dobrą uczennicą więc zaczęłyśmy uczyć się razem. Bardzo mi pomagała. W końcu w szkole zaczęłam sobie jako tako radzić. Dzięki temu, że zajęłam się muzyką to nie myślałam tak dużo rozstaniu z Andym. Od Kevina dowiedziałam się, że mój były chłopak zbyt długo nie rozpaczał i już znalazł pocieszenie w ramionach niejakiej Jessici. No cóż, życzę szczęścia. Ja jak na razie nawet nie myślałam o kolejnym związku.  Dobrze jest jak jest.
Za to mój braciszek znalazł miłość, podobno naprawdę się zakochał, choć ja tam mu nie wierzyłam. Moim zdaniem w swoim życiu Nikki był zakochany tylko raz.

Miałam wtedy 9 lat, Nikki miał 15. Stał się wtedy strasznie skryty, nie pozwalał mi wchodzić do swojego pokoju, mało przebywał w domu. Jeśli nie wychodził to siedział cały czas w swoim pokoju i grał. Parę razy udało mi się podejrzeć co robił zamknięty w swoim pokoju. Pisał, kreślił, grał, notował i podśpiewywał. Pisał piosenkę. Później przez parę dni prowadziłam „śledztwo”, byłam bardzo ciekawa dlaczego mój brat zachowuje się ostatnio tak a nie inaczej.  W końcu doszłam do tego, że Nikki się zakochał. Dziewczyna miała na imię Barbara i niedawno się wprowadziła do domu obok. Była dwa lata starsza od Nikkiego. Dla mnie to było prawie oczywiste, że nie miał u niej szans, ale jak widać on się łudził. Naprawdę oszalał na punkcie tej dziewczyny. W jakiś sposób dowiedział się czego Barbara słuchała, natychmiast zaczął słuchać tego samego. Pisał dla niej piosenki, czasem nawet ją śledził. Mnie to wszystko śmieszyło. Mój starszy brat zachowywał się dziwniej niż chłopcy w moim wieku, a zawsze myślałam, że skoro jest starszy to też dojrzalszy.  Byłam w błędzie. Barbara powoli zaczynała orientować się co jest na rzeczy. Bardzo jej to schlebiało.

Nikki w końcu osiągnął swój cel i udało mu się zaprosić Barbarę do kina. Pamiętam, że wrócił do domu po tej randce bardzo podekscytowany i szczęśliwy. Ja mu ciągle dogryzałam, że się zakochał, że ma dziewczynę. Z tygodnia na tydzień to wszystko stawało się coraz bardziej poważne. Barbara często do nas przychodziła, pomagała mi z lekcjami czasem nawet pomagała mojej babci w kuchni. Polubiłam Barbarę, była dla mnie trochę jak starsza siostra, której nigdy nie miałam. To często wkurzało Nikkiego, uważał, że zabieram mu dziewczynę.

Mijały tygodnie, a oni wciąż byli razem. Babcia mówiła, że ją zaskoczyli, że nie sądziła, że ten cały związek jest aż tak poważny. Był. Nikkiemu bardzo zależało, Barbarze chyba też. Któregoś wieczoru Nikki nie wrócił na noc, rodzice Barbary wtedy wyjechali. Podejrzewałam co się święci i nie myliłam się, Nikki był u niej. Rano wrócił niesamowicie z siebie dumny i jakiś inny, odmieniony. Nie rozumiałam tego. Słyszałam parę razy jak jego kumple mówili, że teraz jest prawdziwym mężczyzną. Nie bardzo wiedziałam o co chodziło. Po tamtej nocy Nikki i Barbara byli sobie jeszcze bliżsi. Spędzali ze sobą każdy wspólny moment. Wyglądali jakby chcieli razem spędzić całe życie. Jak dla mnie czasem byli aż przesadnie słodcy, ale szczerze mówiąc to trochę im zazdrościłam tego szczęścia.
Niestety wieczność nie była im dana. Pewnego dnia gdy Nikki czekał, aż Barbara przyjdzie zadzwonił telefon. Odebrałam, to była mama Barbary, była bardzo roztrzęsiona, chciała rozmawiać z Nikkim. Oddałam mu słuchawkę. Pobladł. Rozłączył się, bez słowa ubrał i wybiegł z domu. Nie wrócił na noc, wrócił dopiero następnego dnia późnym wieczorem. Był w opłakanym stanie. Dopiero rano powiedział mi co się stało. Barbara miała wypadek, zginęła na miejscu. Trzy dni później odbył się pogrzeb. Był straszny. Wszyscy płakali, ja sama ledwo wytrzymałam do końca. Rodzice Barbary tydzień później się wyprowadzili i już nigdy więce ich nie widziałam. A Nikki? Z nim było coraz gorzej. Wpadł w szaleńczy wir imprez, alkoholu i niestety narkotyków. Co prawda brał rzadko i mało, ale jednak… Nie mógł się pozbierać. Z czasem, gdy stawał się starszy, doszedł do tego przygodny seks. Często łamał też prawo. Widziałam jak łamie serce dziadkom, ale nic nie mogłam na to poradzić, nic ani nikt do niego nie trafiało.

Miałam nadzieję, że mu przejdzie, ale niestety nie przeszło. Wkrótce wyjechał do LA, aby tylko bardziej zanurzyć się w swoim szaleństwie. Często analizowałam  jego stosunek do kobiet i doszłam do wniosku, że w związku z tragedią jaka go dotknęła chyba obiecał sobie, że już nigdy się nie zakocha, nie zaangażuje, bo ból po stracie jest zbyt wielki. Poniekąd go rozumiałam, ale miałam też świadomość, że nie każdy chce się wyzbyć wszelkich uczuć i jednak swoim postępowaniem mój brat musiał zranić wiele kobiet. Nikki się chyba tym w ogóle nie przejmował. Troszkę szkoda.
Tym razem jednak twierdził, że naprawdę się zakochał. Jeśli tak było to super, a jeśli nie to trudno, kolejny nic nieznaczący epizod w jego życiu i tyle.

Dzięki Jenny trochę zapomniałam o problemach. Łączyło nas coraz więcej, często spotykałyśmy się po szkole i spędzałyśmy razem coraz więcej czasu. Chodziłyśmy też razem na imprezy. Właśnie… Imprezy stały się dla mnie pewnego rodzaju odskocznią od problemów. Nauka znowu zeszła na dalszy plan. Względna normalność, która zagościła na chwilę w moim życiu zaraz po rozstaniu z Andym szybko została zastąpiona szaleńczym dzikim życiem nocnego zwierzaka z zakamarków miasta upadłych aniołów. Rzadko kiedy w weekendy byłam trzeźwa, coraz częściej sięgałam też po narkotyki. Wiedziałam, że robię źle, ale inaczej nie umiałam. Widocznie cała moja rodzina była w jakiś sposób uszkodzona, dysfunkcyjna. Ja, matka, Nikki, każde z nas nie umiało poradzić sobie z normalnym życiem, funkcjonowaniem. Gdy tylko było już w miarę dobrze to przychodził moment kiedy znowu wszystko się waliło. Normalność była dla nas wręcz nieosiągalna. Szczerze wierzyłam w to, że w końcu kiedyś to wszystko się ustabilizuje i będzie dobrze. Będę miała męża i dzieci i normalny dom. Jednak jak na razie rozpoczęła się tylko moja długa droga w dół i nie zapowiadało się aby ktoś miał mnie zatrzymać. Jenny też coraz bardziej wkręcała się w ten świat. Dopiero teraz zauważyłam, że Jenny jest niemal tak naiwna jak ja. Wierzyła, że teraz  poszaleje ile się da, a później wróci do normalności, znowu będzie dobrą uczennicą, siostrą, córką, ale niestety, tak się chyba nie da. Co prawda ja sama też się łudziłam, ze się ogarnę i będzie ok, ale niestety nadzieja matką głupich. Szłam na dno i w pełni zdawałam sobie z tego sprawę. Szkoda mi było tylko, że ze sobą na to dno ciągnę też Jenny. Widziałam jak się zmienia, widziałam jak John coraz bardziej traci sympatię do mnie. Nikki martwił się owszem, ale na dłuższą metę nie reagował i nie wchodził mi w drogę, myślę, że sam ma zbyt duże problemy ze sobą i zwyczajnie nie ma jak mi pomóc, bo sam takiej pomocy potrzebuje.

Był piątek, Nikki wyjechał, a ja jak zwykle wyruszyłam z Jenny na podbój miasta, które nigdy nie śpi. Tak jak zawsze odwiedziłyśmy nasze ulubione kluby i skończyłyśmy na domówce u Dennise. Tej nocy wyjątkowo mocno zaszalałyśmy, szczególnie Jenny przesadziła. Rano okazało się, że zgubiłam klucze do domu, a Nikki miał wrócić dopiero wieczorem. Jenny była w kiepskim stanie, nadal nie wytrzeźwiała i było to mocno widoczne. Niewiele myśląc postanowiłam wziąć ją pod pachę i zabrać do domu, a przy okazji zostać tam dopóki Nikki nie wróci. 

Droga do domu mojej przyjaciółki była bardzo trudna. Jenny nadal była mocno pijana i słabo trzymała pion. W końcu udało nam się jakoś dotrzeć. Było jeszcze bardzo wcześnie, więc liczyłam na to, że John jeszcze śpi. Wcześniej znalazłam w torbie Jenny klucze do domu więc najciszej jak tylko mogłam  otworzyłam drzwi. Niestety John nie spał i już po chwili, wyszedł nam na spotkanie. Nie było to najmilsze powitanie w moim życiu. Znam Johna krótko, ale nigdy nie widziałam go aż tak wkurwionego.

-Czy was do reszty popierdoliło?!-wydarł się na dzień dobry.
-Też się cieszę, że cię widzę Johnny- próbowałam żartami choć troszkę załagodzić sytuację.
-Kurwa, to nie czas na żarty. Co jej jest? Gdzie wy w ogóle byłyście? Przecież ona jest zalana w trupa.
-Byłyśmy u koleżanki, a Jenny, jakby to powiedzieć troszeczkę przesadziła.
-Troszeczkę?! To ma być TROSZECZKĘ?! Trzeba jej zrobić płukanie żołądka, jedziemy do szpitala!
-John! Spokojnie, nigdzie nie jedziemy. Położymy ją spać i wszystko będzie ok. Chyba żadne  z nas nie chce problemów co? Szpital to kiepskie miejsce dla zalanej w trupa, do tego ze śladem dragów we krwi, niepełnoletniej dziewczyny, która jest pod opieką niewiele starszego od niej brata.

John tylko przewrócił oczami i pomógł mi położyć Jenny do łóżka. Zostawił nas same abym mogła ją przebrać, a sam powiedział, że czeka na mnie w salonie i że musimy porozmawiać. Wiedziałam jedno, musze przeciągnąć to przebieranie tak długo jak się tylko da. 

Rozmowa miła nie była i trwała chyba wieczność. John zasugerował, że może powinnyśmy z Jenny troszkę od siebie odpocząć i, że mam na nią nienajlepszy wpływ oraz, że w najbliższym czasie chyba będzie lepiej jeśli nie będę ich odwiedzać. W sumie to miał rację. To wszystko co działo się teraz z Jenny to w dużej mierze moja wina. Zgodziłam się z nim i wyszłam, aby znów bezczynnie błądzić po mieście upadłych aniołów z którym coraz bardziej się utożsamiałam.

Ku mojemu przerażeniu doszłam do wniosku, że John jest seksowny gdy się denerwuje. Jeszcze tego brakowało, żeby podniecał mnie brat koleżanki. Chyba pora się napić.